Kategoria: Twórcy i kreacje
ŚWIADKOWIE PIERWSZEGO SPEKTAKLU
Przygotowaną wspólnie z londyńską Covent Garden i paryską Općra-Bastille premierę Wojny i pokoju Prokofiewa. Świadkami pierwszego spektaklu w Leningradzie 13 lipca byli nie tylko ci, którym udało się tego dnia dostać do gmachu Teatru, lecz także miliony telewidzów, i to zarówno w Związku Radzieckim, jak i – za sprawą BBC – w wielu innych krajach. Po pewnym okresie eksploatacji w grodzie nad Newą przedstawienie pokazywane będzie w siedzibach dwóch pozostałych „koproducentów”. Przy tym wszystkim jest to także bodaj pierwsza w scenicznych dziejach opery prezentacja jej pełnej wersji – przedzielony jedną tylko przerwą spektakl trwa blisko pięć godzin.
W NOWYM JORKU
W Nowym Jorku w Metropolitan Opera’ zespół po raz pierwszy pokazał swą nową wersję Eugeniusza Oniegina Czajkowskiego, dyrygowaną przez Aleksandra Łazariewa, w reżyserii Borysa Pokrowskiego i z dekoracjami Walerija Lewentala (Pokrowski zmierzył się z Eugeniuszem Onieginem w „Bolszom” po raz drugi inscenizację poprzednią, przygotowaną przezeń jeszcze w r. 1944, oglądaliśmy w swoim czasie i w Warszawie). Teatr Wielki wiózł do USA także inne niedawne prace tercetu Łazariew-Pokrowski-Lewental: Mladę Rimskiego- Korsakowa i Dziewicę Orleańską Czajkowskiego. Oprócz Nowego Jorku (12 przedstawień, ceny biletów od 15 do 135 dolarów) artyści z Moskwy odwiedzili też Waszyngton. W tych samych dniach Leningradzki Teatr Opery i Baletu im. Kirowa finalizował innego rodzaju, lecz może jeszcze bardziej frapujące międzynarodowe przedsięwzięcie.
SZCZEGÓLNA AURA
Szczególną aurę miała pierwsza część wieczoru, w czasie której Verret śpiewała pieśni z cyklu Miłość i życie kobiety Schumanna i pieśni Ryszarda Straussa; w drugiej zabrzmiały, podane z niezwykłym temperamentem, dowodząc wszechstronności uzdolnień artystki, pieśni angielskie i hiszpańskie, negro spirituals, arie włoskie. Jakby w rewanżu za wspomniany festiwal amerykański w końcu czerwca udał się do USA moskiewski Teatr Wielki. Zaoceaniczna wizyta 450-osobo- wego zespołu stała się możliwa m.in. dzięki pomocy Ministerstwa Obrony ZSRR, które udostępniło trzy wielkie samoloty transportowe do przewozu dekoracji. Niecodzienność toumće wyrażała się w tym, że w jego toku miała miejsce pierwsza w dziejach Teatru premiera za granicą.
UROK OSOBISTY ŚPIEWACZKI
Następnego (po pamiętnym występie Richtera i Rostropowicza) dnia, w sali Centralnego Muzeum Kultury Muzycznej im.Glinki odbył się recital Shirley Verret – jedna z ostatnich imprez monumentalnego, trwającego niemal pół roku festiwalu muzyki amerykańskiej w ZSRR, organizowanego pod hasłem „Tworzymy muzykę razem” w Moskwie, Leningradzie, Kijowie i Saratowie. Verret, która przyjechała do Moskwy w przeddzień swych 60. urodzin, okazała się w formie zupełnie rewelacyjnej – i dala jeden z najpiękniejszych recitali wokalnych, jakie zdarzyło się mi kiedykolwiek usłyszeć. I nie było wiadomo, co podziwiać bardziej: czy wspaniałą technikę, czy głębię interpretacji, czy wyczucie stylu, czy silę aktorskiego wyrazu, czy wreszcie dostojną urodę i osobisty urok śpiewaczki.
POWRÓT DO PARYŻA
A Rostropowicz natychmiast po koncercie wracał do Paryża, by nazajutrz asystować przy uroczystościach zaślubin swej córki, wiolonczelistki Olgi. Młodej parze ślubu udzielał Jacąues Chirac, potem miała miejsce ceremonia w paryskiej cerkwi prawosławnej, wreszcie raut na pół tysiąca osób w salach Grand Općra. W Moskwie zaś w owych dniach rozwożono do księgarń pierwszą radziecką edycję autobiografii Galiny Wiszniewskiej – opasły, luksusowo wydany tom o stutysięcznym nakładzie i sporej jak na tutejsze obyczaje cenie 30 rubli. Orkiestra Spiwakowa zaś po moskiewskim występie zapewne wracała do Hiszpanii, gdyż tam właśnie (bodaj w Oviedo) zaangażowała sie teraz na dłuższy kontrakt.
NA ZAKOŃCZENIE WIECZORU
Richter gra jakby wyposażony w jakąś nową nadświadomość, w wiedzę i odczucia bardzo już odległej od codzienności, niemalże nieziemskiej proweniencji. Dostroił się do tego klimatu Mścisław Rostropowicz, partii solowej w Wariacjach na temat rokoko Czajkowskiego nadając rysy bolesnego dramatyzmu, a potem wręcz genialnie wykonując sarabandę z jednej ze suit wiolonczelowych Bacha. Po Richterze i Rostropowiczu wszystko to, co następnie zagrali znakomici skądinąd „Wirtuozi Moskwy” Władimira Spiwakowa, było już mniej ważne (a przedstawili Symfonię g-mołł KV 550 Mozarta i AdagioAlbinoniego). Na zakończenie wieczoru w tyle estrady z wolna, jeden po drugim, unieśli się z krzeseł zasiadający tam przez cały czas i odziani w zwykle codzienne stroje chórzyści z Litwy, by wspólnie z orkiestrą wykonać Lacrimosa z mozartowskiego Reąuiem.
NA SAMYM POCZĄTKU
Już na samym początku określił ją Światosław Richter – wykonaniem sławnej Fantazji c-moll KV 475 Mozarta, utworu, który w swej monografii o kompozytorze Gieorgij Cziczerin nazwał „nowym światem w pełni swej mocy”, „odkryciem drogi, po której pójdzie Beethoven i inni”. Głębia treści, niezmierzone pokłady uczucia, zaiste romantyczny już tragizm, jakie wspaniale uwydatnił w tym dziele Richter, nieomal wmurowały słuchaczy w fotele. Mozart zdał się w tej interpretacji demiurgiem odsłaniającym nieznane dotąd tajemnice przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, zstępującym w nieosiągalne dotąd otchłanie. Nie mogłem oprzeć sie wrażeniu, że powróciwszy na estradę po kolejnej dłuższej przerwie w występach.
NAWIĄZANIE DO TRADYCJI NIEMIECKIEJ
Wyłącznie do tradycji niemieckiej nawiązał młody Władimir Tarnopolski, twórca, na którego muzykę – sądząc także po innych przedstawionych przezeń ostatnio utworach – radzę zwrócić baczną uwagę. Kompozycja zatytułowana Natalii Roźdiestwienskiej i jej domowi stanowiła w pierwszej swej części dialog skrzypiec (których partia obficie cytowała Miłość i tycie kobiety Schumanna) i fortepianu, w drugiej zaś – kantatę, z tekstem powtarzającym napis na willi Wagnera, do której ów wprowadził się, jak powiedziano… dokładnie 4 maja przed stu dwudziestu laty. Wreszcie na zakończenie tej części wieczoru jeszcze raz zabrzmiało „Mnogaja leta”, tym razem w. utworze Rodiona Szczedrina – napisanym na chór, fortepian i dzwony, pozostającym w nurcie obecnych „neoruskich” zainteresowań kompozytora, szczególnie ciekawym w swym początkowym, ruchliwym, o oryginalnej rytmice, epizodzie fortepianowym.